Szloga, brama lub szlaban to potoczne nazwy tego samego zwyczaju. Jest to jeden z bardziej charakterystycznych elementów folkloru ślubnego, przez jednych lubiany, innych z kolei oburzający, zwłaszcza w wykonaniu nieznanych nikomu osób. W dniu ślubu znajomi i sąsiedzi państwa młodych ustawiają na drodze ich przejazdu do lub z kościoła zaporę, którą by przejechać należy się wykupić – najczęściej wódką, ciastem, rzadziej pieniędzmi. Aby uatrakcyjnić przejazd, ustawiający bramę przebierają się i wymyślają scenki tematyczne. Ten zwyczaj przetrwał głównie na wsiach i w małych miastach, gdzie zdarza się, że obecnie szlogi ustawiają także miejscowi smakosze mocniejszych trunków, licząc na kilka butelek lub środki na ich zakup oraz dzieci.
Zwyczajowo, podjeżdżając do bramy przed domem panny młodej przyszły mąż musi wyjść i wykupić sobie przejazd do jej domu, ofiarowując wódkę weselną. Jeśli szloga jest ustawiona po ceremonii ślubnej, na wyjeździe z kościoła, obowiązki negocjatora przejmuje świadek pana młodego, który wychodzi i negocjuje z zastawiającymi drogę. Zwykle po negocjacji ilości wódki musi jeszcze napić się z nimi kieliszek wódki, którą przynieśli ze sobą właśnie na tę okazję. Później orszak weselny może spokojnie przejechać.
Nie da się ukryć, że są osoby traktujące szlogę jak łatwy zarobek, stojąc z powiędniętym bukietem polnych kwiatów dla pani młodej i zastawiając drogę zwykłym sznurkiem. Podobnie zdarza się z dziećmi, które liczą na drobne. Jednak większość bram weselnych to prawdziwa zabawa dla młodych i gości weselnych. Często taką bramą ustawiają przyjaciele pana młodego lub koledzy z pracy, przy okazji pozorując scenkę tematyczną, związaną z zawodem lub hobby pana młodego. I tak możemy spotkać zainscenizowany wypadek drogowy, który by usunąć „zwłoki” lub „poszkodowanego” z drogi wymagają mocniejszego trunku (czy to w formie lekarstwa, czy wzmocnienia osób „sprzątających” po wypadku”. Możemy mieć pokaz umiejętności piłkarskich kolegów pana młodego z drużyny lub scenkę wypisywania mandatu. Jednym z ciekawszych pomysłów jest przebranie się kolegi pana młodego za kobietę w ciąży i przekonywanie, że jest to dziecko pana młodego. Świadek i świeżo poślubiony mąż muszą się tłumaczyć i ofiarować wykupiny w zamian za przyznanie, że to nie jego dziecko. Prawdziwym majstersztykiem bywają bramy na wsiach, gdzie wszyscy uczestnicy się przebierają, śpiewają młodym i przedstawiają scenki rodzajowe, a drogę potrafią tarasować np. workiem rozsypanych ziemniaków.
Niezależnie od tego, czy jesteśmy przesądni i lubimy ślubne zwyczaje, czy nie, warto potraktować te obrządki z uśmiechem – są one miłym akcentem tego dnia, które cieszą wielu zebranych gości. Pamiętajmy, ze nawet coś, co dzisiaj wydaje nam się zbędne, za kilkanaście lat może wywołać uśmiech na naszej twarzy, wspominając np. kolegę przebranego za kobietę na bramie weselnej lub wzruszając się na słowa powitania rodziców, którzy przed salą weselną częstowali nas chlebem i solą.
Źródło: http://www.wesele.com.pl